Rodzice najczęściej zgłaszają się z uwagi na opóźniony rozwój mowy, trudności związane z zachowaniem czy trudności w regulacji. Pierwsza rozmowa z opiekunami pozwala na zebranie wstępnych informacji i określenie kierunku działania terapeutycznego. Zazwyczaj na tym etapie nam terapeutom przychodzi do głowy mnóstwo hipotez, jednak dopiero dokładna ocena procesów sensorycznych pozwala na zróżnicowanie i wyłonienie tej jednej właściwej. Ten proces nazywa się wnioskowaniem klinicznym.
Hipoteza terapeutyczna to próba określenia mechanizmów leżących u podstaw trudności dziecka i opracowanie takiego planu terapeutycznego, który może przynieść poprawę sytuacji. Ważne jest jednak, by pamiętać, że nawet najlepiej uargumentowana hipoteza nie daje gwarancji skuteczności danego podejścia. Weryfikacja następuje dopiero w trakcie terapii – obserwacja reakcji dziecka oraz analiza uzyskiwanych efektów mogą potwierdzić lub obalić pierwotne założenia. Terapia w integracji sensorycznej wymaga więc elastyczności, ciągłej analizy postępów i gotowości na modyfikację podejścia w zależności od indywidualnej odpowiedzi dziecka na zaproponowane działania.
Chciałabym przedstawić dwa przypadki, które są ściśle związane z omawianymi wcześniej zagadnieniami. W pierwszym przypadku nie uwzględniłam odpowiedniego określenia spodziewanych efektów jako hipotezy, co miało swoje konsekwencje szczególnie w zakresie otrzymanego zaufania rodziców. W drugim przypadku, na podstawie doświadczenia, zachowałam większą pokorę, co pozwoliło mi na bardziej trafną ocenę sytuacji i ochroniło mnie przed poważnym błędem.
POLECAMY
Pułapki diagnostyczne
Przypadek 1
Do gabinetu zgłosili się rodzice dwuletniego chłopca, u którego stwierdzono opóźniony rozwój mowy. Wówczas dysponowaliśmy dobrze opracowaną sekwencją stymulacyjną w obrębie integracji sensorycznej, która przynosiła bardzo pozytywne efekty u dzieci z podobnymi trudnościami. Wywiad potwierdził, że chłopiec mógł być kolejnym pacjentem, który skorzysta z tego opracowania wiedzy, które przygotowywałyśmy pod kątem mowy. Ocena procesów sensorycznych wykazała obecność nadreaktywności dotykowej, słuchowej, węchowej i przedsionkowej, które wpływały na obecność u chłopca silnego lęku, a także były przyczyną rozregulowania emocjonalnego. Rodzice pytali o długość i zasadność terapii. Bazując na wcześniejszych doświadczeniach, założyłam, że silne reakcje lękowe będące efektem nadreaktywności sensorycznych mogły mieć wpływ na opóźnienie rozwoju mowy. W związku z tym terapia skoncentrowana na poprawę funkcjonowania układów sensorycznych powinna również wesprzeć rozwój mowy. Pierwszym krokiem w terapii było jak zawsze nawiązanie relacji i redukcja lęku, czyli praca na pozytywnych zabawach. Do tej pory, podczas pracy z dziećmi w podobnym wieku ten etap zajmował zazwyczaj około trzech miesięcy. Chłopiec uczęszczał na zajęcia raz w tygodniu. Rodzice oczekiwali szybkiego rozwoju mowy, dokładnie tak formułowali pytan...
Dalsza część jest dostępna dla użytkowników z wykupionym planem