Kiedy jakieś cztery lata temu wpadła mi w ręce książka doktora Stuarta Shankera opisująca podejście Self-Reg, przypomniałam sobie właśnie te słowa: „szczęście to wybór”. W naszej codziennej pracy terapeutycznej spotykamy się z bardzo różnym zachowaniem naszych małych pacjentów. Nasze reakcje na te konkretne zachowania to bardzo ważne wybory, których w procesie terapeutycznym dokonujemy bez przerwy. Każdy taki wybór przynosi konkretny efekt. Warto zatem dokonywać tych wyborów świadomie i na podstawie nauki. I właśnie tego uczy Self-Reg. Stuart Shanker w swojej książce pisze: „Zamiast się zirytować, zaczniesz zadawać pytania. Zaczniesz słuchać, zamiast dyscyplinować lub wydawać polecenia. Całym sobą, wszystkimi zmysłami. Zamiast reagować w sposób, który tylko dodaje dziecku stresu i powoduje, że zużywa ono więcej energii, możesz pomóc mu się uspokoić, przywrócić równowagę i odprężyć się. Dzięki samoregulacji”. Jeżeli jeszcze nie czytaliście tej książki, to być może już ten krótki wstęp Was do tego zainspirował. W dalszej części artykułu postaram się przybliżyć Wam podejście Self-Reg i przekonać Was do jej wykorzystywania w gabinetach integracji sensorycznej.
Czym właściwie jest Self-Reg?
Najprościej rzecz ujmując, Self-Reg jest to podejście pomagające w sposób całościowy zarządzać procesami, które dzieją się w naszych mózgach i ciałach w związku z sytuacją stresową. Dla terapeutów to szczególnie cenne, gdyż pozwala skutecznie obserwować te procesy zarówno u siebie, jak i u małych pacjentów i ich rodziców. Celowo używam tu sformułowania podejście, a nie metoda (jak często opisywane jest Self-Reg), ponieważ nie dostajemy tu do rąk konkretnych narzędzi, ale poznajemy wiele istotnych mechanizmów działania naszego ośrodkowego układu nerwowego. Podejście Self-Reg daje nam ogrom wiedzy dotyczącej ścieżek poszukiwania przyczyn trudnych zachowań naszych dzieci i ich właściwej interpretacji. Dzięki tej wiedzy będzie nam łatwiej znaleźć skuteczne narzędzia, które pomogą nam i dziecku wyjść z konkretnej sytuacji stresowej, jak i zadziałać profilaktycznie, by do takiej sytuacji nie dopuścić. Podejście Self-Reg jest mocno osadzone w nauce, a precyzyjniej mówiąc – w neurobiologii. Aby zatem dobrze je zrozumieć, należy poznać procesy, na których oparto założenia Self-Reg.
Samoregulacja i zielona strefa
Podejście Self-Reg, jak wskazuje jego nazwa (z ang. Self-Regulation), opiera się przede wszystkim na procesie samoregulacji. Według definicji doktora Shankera samoregulacja „to umiejętność rozpoznawania własnych stanów pobudzenia i regulowania ich, czyli zmieniania tak, aby optymalnie zarządzać swoimi emocjami, stresem i energią”. To umiejętność uruchamiania procesów kompensacji, by odzyskać równowagę i pójść do przodu. Niezwykle ważne jest tu pojęcie równowagi, zwanej inaczej homeostazą. Tylko w stanie równowagi, czyli optymalnego stanu pobudzenia, jesteśmy w stanie działać racjonalnie i skutecznie. W osiąganiu homeostazy pomaga nam nasz autonomiczny układ nerwowy, który dzieli się na część współczulną i przywspółczulną. Część współczulna zwana jest także układem sympatycznym lub pobudzającym, ponieważ jego działanie objawia się głównie w sytuacjach zagrożenia, pobudzenia, stresu czy zwiększonej aktywności fizycznej. Jest naszym wewnętrznym pedałem gazu. Układ przywspółczulny zwany jest inaczej parasympatycznym lub hamującym, ponieważ jego działanie przejawia się głównie w sytuacjach relaksu, spokoju, gdy organizm nie jest zmuszany do działania. Jest naszym wewnętrznym hamulcem.
O stanach pobudzenia człowieka niezwykle obrazowo pisze Daniel Siegel1, opisując je jako strefę zieloną, czerwoną i niebieską. Strefa zielona to nasz optymalny stan pobudzenia, czyli właśnie równowaga. Będąc w tej strefie, mamy dostęp do kory nowej, czyli możemy się uczyć, racjonalnie ocenić sytuację, efektywnie rozwiązywać problemy i pokonywać trudności. Współczulny pedał gazu i przywspółczulny hamulec współpracują ze sobą prawidłowo. Strefa czerwona to sytuacja, kiedy emocje biorą górę i pedał gazu jest wciśnięty maksymalnie, a hamulec nie reaguje. To stan wysokiego poziomu pobudzenia, w którym uaktywnia się gwałtowna reakcja na stres. Tracimy wtedy dostęp do kory nowej, a naszym zachowaniem rządzą niższe struktury mózgu (układ limbiczny, tzw. mózg ssaczy i pień mózgu, tzw. mózg gadzi2). Uruchamia się pierwotna reakcja obronna „walcz lub uciekaj”. Wzrasta nasze tętno i temperatura ciała, oddech przyspiesza, mięśnie się napinają. Nasze zachowanie jest nieracjonalne, bardzo emocjonalne. Wtedy krzyczymy, płaczemy, zaciskamy dłonie w pięści, bywamy agresywni. Natomiast strefa niebieska to stan niskiego pobudzenia. To również sytuacja, kiedy naszym zachowaniem rządzą niższe piętra mózgu, ale reakcja jest bierna. Tu uruchamia się inna pierwotna reakcja obronna, którą – w kontrze do „walcz albo uciekaj” – można nazwać „stój albo zemdlej”, w psychologii często określana „zamrożeniem”. Tu reakcją na trudną sytuację nie jest wybuch, lecz wycofanie. Nasz oddech jest płytki, obniża się tętno i ciśnienie krwi. Unikamy wtedy kontaktu wzrokowego, milkniemy, nieruchomiejemy, odcinamy się od bodźców. W tej sytuacji hamulec jest wciśnięty maksymalnie. Co istotne, w tej strefie nasza reakcja może mieć zmienne natężenie – od pełnego zastygnięcia, ale w dużym napięciu emocjonalnym, aż po ucieczkę w sen.
Mózgowe Wi-Fi
Niezwykle istotne jest to, że procesy samoregulacji u dzieci do trzeciego roku życia są sterowane praktycznie całkowicie z zewnątrz za sprawą ważnych bliskich osób dorosłych. Dzieje się tak za sprawą efektu rezonansu limbicznego, czyli tendencji do synchronizowania się naszych mózgów z mózgami innych ludzi przebywających w naszym najbliższym otoczeniu. Im bardziej znaczący są dla nas ludzie wokół, tym silniejsza tendencja do synchronizowania wzajemnych stanów emocjonalnych. Dr Shanker nazy...
Dalsza część jest dostępna dla użytkowników z wykupionym planem