Terapia integracji sensorycznej u dziecka z zespołem Downa

WSPÓŁPRACA INTERDYSCYPLINARNA

Najczęściej występująca aberracja chromosomowa – trisomia 21 pary charakteryzuje się wieloma objawami z różnych systemów sensorycznych, w tym wzrokowego i słuchowego, a także z układów anatomicznych wpływających na rozwój sensomotoryczny, jak: układ sercowo-naczyniowy, gastrologiczny, mięśniowy i kostno-szkieletowy. Znajomość ich wszystkich jest niezbędna w procesie planowania terapii i dobierania zabaw, jednak dopiero przeprowadzenie wywiadu wraz z diagnostyką funkcjonalną dostarczają najwięcej informacji o dziecku, które mamy w terapii.

Swoją uwagę chciałabym skupić na dwóch przypadkach, które miałam okazję prowadzić. Chłopiec, którego w terapii miałam od 3. do 6. roku życia, rozwój ruchowy w górnych graniach normy, w momencie przyjęcia potrafił biegać i stać na jednej nodze, nie skakał, charakteryzował się bardzo dużym opóźnieniem rozwoju mowy, na zajęciach komunikował się za pomocą wykonywanych dźwięków, posiadał gest wskazywania. 
Dziewczynka, której terapię prowadzę od 2. roku życia, a obecnie ma 7 lat. Jej rozwój przebiegał jakby odwrotnie niż w przypadku chłopca – początkowo przyjęta na terapię jako pacjentka leżąca, potrafiła się obracać z pleców na brzuch i z brzucha na plecy i w ten sposób poruszała się po materacu, natomiast w zakresie mowy dziewczynka potrafiła naśladować dźwięki zwierząt, wypowiadała proste sylaby „ka”, „ma”, „ba”, „ta”, ale zdarzały się też pełne i trudne wyrazy, jak „koń”. Podsumowując, u opisywanego chłopca przeważał rozwój ruchowy, natomiast u opisywanej dziewczynki – rozwój mowy.
W zakresie przetwarzania sensorycznego również oboje znacznie się różnili. U chłopca obserwowało się nadreaktywność układu dotykowego, przedsionkowego, słuchowego, węchowego, jedynie układ wzrokowy i proprioceptywny charakteryzował się podreaktywnością. U dziewczynki natomiast obserwowało się podreaktywność wszystkich układów. 

Przypadek 1 
(chłopiec)
Chłopiec bardzo dużo biegał, uciekał zarówno od rodzica, jak i od terapeuty, traktował to jako zabawę, był bardzo przekorny, zaczepny. Idąc korytarzem, musiał otworzyć każde mijane drzwi, potrafił zrzucić doniczkę na podłogę. Po każde „złym” zachowaniu, słychać było chichot chłopca. Na sali do SI unikał huśtawek, nie wspinał się na drabinki, nie zjeżdżał ze zjeżdżalni, poruszał się tylko po płaskiej podłodze, nie przechodził przez wałki ani klocki, przeszkodę stanowił dla niego 15-centymetrowy steper. W życiu codziennym bał się jeździć windą, nie wchodził ani nie schodził po schodach, był noszony na rękach. Wszystkie wymienione zachowania są charakterystyczne dla niepewności grawitacyjnej, jak widać bardzo silnej. To również było moim zdaniem jego głównym problemem, ograniczającym funkcjonowanie. Celem głównym zarówno dla mnie, jak i dla lekarza rehabilitacji, który go prowadził, było osiągniecie umiejętności samodzielnego poruszania się po schodach. Chłopiec pod względem motorycznym był wystarczająco sprawny, by móc osiągnąć tę umiejętność, świadczyła o tym posiadana umiejętność stania na jednej nodze. Był również w stanie w tej pozycji zebrać zabawkę z podłogi. Jego trudność wynikała z nieprawidłowego przetwarzania sensorycznego. Uprzedzając fakty – cel ten został osiągnięty po dwóch latach terapii. 
Terapia chłopca zaczęła się od prób adaptacji do huśtawki. Oczywiście korzystaliśmy z takich zabaw jak wrzucanie przedmiotów na huśtawkę albo blokowanie huśtawki klockami piankowymi, tak by się nie ruszała, tuż obok znajdował się klin, by było możliwe wejście. Niestety, przy tak dużej niepewności każda taka próba kończyła się bieganiem w kółko po sali. Chłopiec uwielbiał stymulacje wzrokowe, więc korzyst...

Dalsza część jest dostępna dla użytkowników z wykupionym planem

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI