Znajdź przyczynę, nie skupiaj się na objawach, czyli od poczucia bezpieczeństwa do spokojnego działania

TEMAT NUMERU

Czy dzieci zjawiające się na terapii mają tylko jedną trudność? Nie, bardzo często rodzice mówią o wielu sprawach, a jeszcze kolejne „wychodzą” po diagnozie. Mało tego, dzieci chodzą na terapię do wielu specjalistów lub/i do lekarzy różnych specjalności. Czasami też dziecku poprawia się w jednej dziedzinie, a pojawiają się inne trudności. Rodzice są i mają prawo być tym zmęczeni, a czy my terapeuci zastanawiamy się, jak te liczne terapie wpływają na same dzieci? Jak one się czują, odwiedzając kolejnych specjalistów? W końcu wiele z nich pyta: „Co ze mną jest nie tak?”. Często nie chcą już z nikim współpracować, bo same u siebie nie widzą efektów. Co wtedy?

Przypomina to trochę historię opisaną w mitologii greckiej, czyli walkę Heraklesa z potworem o wielu głowach o imieniu Hydra. Hydra była pozornie nieśmiertelna, w miejsce każdej z wielu głów odciętych mieczem Heraklesa wyrastały jej dwie nowe. Jednak jedna z głów była śmiertelna i gdy Herakles ją odnalazł i odciął, potwór zginął.

Mityczna Hydra jest metaforą wielu trudności, z którymi zmagają się nie tylko dzieci. Zwalczanie objawów pojedynczo przynosi doraźne efekty, ale nie usuwa przyczyny problemu. Dla osiągnięcia trwałej poprawy warto zrozumieć działanie układu nerwowego. Z teorii poliwagalnej wiemy już, że do dobrego funkcjonowania, uczenia się, zdobywania nowych umiejętności i doświadczeń, współpracy z innymi, empatii, możliwości noszenia ubrań z różnych materiałów, dobrego snu i różnorodnego jedzenia potrzebujemy, by część brzuszna nerwu błędnego działała prawidłowo.

Jest to niezbędne, bo wiemy już, że nieprawidłowe działanie nerwu błędnego oraz innych nerwów czaszkowych daje takie objawy, jak:

  • trudności z koncentracją,
  • zapominanie,
  • szybka frustracja,
  • trudności z podejmowaniem decyzji,
  • utrata apetytu,
  • lęki,
  • migrenowe bóle głowy,
  • zgrzytanie zębami,
  • zaparcia,
  • biegunki,
  • ADHD,
  • zespół Aspergera i wiele innych**.
     

Wszystkie te problemy przynajmniej częściowo wynikają z aktywności części grzbietowej nerwu błędnego i nieprawidłowej pracy nerwów czaszkowych. 

Według Stanleya Rosenberga (współpracownika S. Porgesa), jeśli uda nam się przywrócić prawidłowe funkcjonowanie pięciu nerwów niezbędnych do zaangażowania społecznego, tj.: 

  • V – nerw trójdzielny,
  • VII – nerw twarzowy,
  • IX – nerw językowo-gardłowy,
  • X – nerw błędny,
  • XI – nerw dodatkowy,
     

mamy duże szanse osłabienia, a nawet wyeliminowania wielu objawów z powyższej listy.

Zaangażowanie społeczne

Prawidłowe działanie pięciu nerwów czaszkowych jest niezbędne do osiągnięcia stanu zaangażowania społecznego, czyli by podczas rozmowy patrzeć drugiej osobie w oczy, skupić się na słuchaniu głosu ludzkiego (a nie na szurającym krześle, samochodzie czy odgłosach z kuchni), zaangażować się w rozmowę, bo np. nerwy V i VII wspólnie odgrywają pewną rolę w słyszeniu i rozumieniu mowy, dzięki czemu możemy uczestniczyć w konwersacji.

Z kolei nasz najmniejszy mięsień w ciele – strzemiączkowy (1–2 mm) jest kontrolowany przez nerw VII i chroni ucho wewnętrzne przed wysokim poziomem hałasu. Umożliwia dziecku lepsze wsłuchanie się w głos matki dzięki wyciszeniu dźwięków o częstotliwości wyższej i niższej niż kobiecy głos. Jeżeli dziecko łatwo się rozprasza pod wpływem odgłosów w sali/klasie, jest możliwe, że jego mięsień strzemiączkowy niewystarczająco wycisza niskie dźwięki (potencjalne odgłosy „drapieżnika” wywołujące reakcję walcz/uciekaj), co utrudnia zrozumienie mowy i/lub poleceń w głośnym pomieszczeniu.

Cechą charakterystyczną osób zaangażowanych społecznie jest m.in. melodyjny głos zdolny przekazywać uczucia. Melodia głosu, czyli prozodia, ułatwia innym ludziom rozumienie naszych słów. Dzieci z autyzmem posługują się monotonnym głosem. Możliwe, że powodem braku prozodii ich głosu jest to, że wskutek dysfunkcji nerwu VII nie słyszą jej u innych (Tomatis twierdził, że głos ludzki potrafi „wyrazić” tylko to, co usłyszy ucho).

Stanley Rosenberg wspiera osoby z ASD, stosując teorię poliwagalną i jej ćwiczenia do poprawy zdolności słyszenia, lepszej komunikacji i większej empatii. Brzmi to obiecująco.

Nadwrażliwość słuchowa również może być konsekwencją dysfunkcji mięśnia strzemiączkowego lub mięśnia napinacza błony bębenkowej (unerwianego przez nerw V). 

Aby być zaangażowanym społecznie, musimy czuć się bezpiecznie. Sygnały bezpieczeństwa płyną z ciała, środowiska i relacji (z drugim człowiekiem/ssakiem). Jeśli dziecko będzie miało mało kontaktu z dorosłymi posługującymi się zmienną melodią głosu i mimiką, to tym bardziej zdolność ich twarzy do wyrażania emocji będzie niewykorzystana (brak treningu). Tu niestety dotykamy problemu zbyt dużej ilości czasu spędzanego przed ekranami. A potem do gabinetu trafiają dzieci, które są np. mało empatyczne, z trudnościami zachowania w grupie, niezaangażowane w rozmowę, za to nauczyły się SAME języka angielskiego z bajek i filmów! Pytam więc dumną z tego faktu mamę, ile czasu dziecko (lat 6) spędza przed ekranami. Odpowiedź brzmi: „Noo, dużo”. A jednym z głównych powodów zgłaszania na terapię jest izolowanie się od dzieci w przedszkolu i brak umiejętności zabawy w grupie. Kontakt z tabletem nie nauczył dziecka tej umiejętności. Terapia SI może przygotować układ nerwowy do gotowości wyjścia do dzieci, ale nie zastąpi nauki tych kontaktów.

Możemy poprawiać słuch dziecka dzięki zastosowaniu ćwiczenia podstawowego*, które zwiększa dopływ krwi do rdzenia przedłużonego, gdzie zaczynają się nerwy V i VII. To ćwiczenie rozluźnia także napięcie między podstawą czaszki a pierwszymi trzema kręgami. 

Pomóc może także terapia czaszkowo-krzyżowa oraz rozluźnianie nerwowo-powięziowe. W razie potrzeby sugeruję rodzicom, by udali się z dzieckiem do osteopaty. Często po takiej wizycie terapia SI przebiega już inaczej. Pamiętam sześcioletnią dziewczynkę, która bała się huśtawki. Siedziała na niej dosłownie trzy sekundy i od razu wstawała. Już po pierwszej wizycie huśtała się dłużej, po drugiej zaczęła wchodzić na drabinkę, po trzeciej – ostatniej – mogła i korzystała ze wszystkich sprzętów bez paraliżującego strachu, który prezentowała wcześniej. Najlepsze było to, że sprawiało jej to wiele radości, ona sama mówiła, że jest teraz jak inne dzieci, stała się pewniejsza siebie i bardziej wyluzowana. 

Neurocepcja i błędna neurocepcja

Neurocepcja to termin, który wymyślił Stephan Porges. Oznacza proces, który pozwala AUN oceniać docierające do niego ze zmysłów informacje na temat naszego otoczenia i stanu naszego organizmu. Pamiętajmy, że neurocepcja zachodzi poza naszą świadomością. 

Dziecko nie powie nam, że:

  • boi się pani, bo jej głos brzmi dzisiaj dla niego groźnie,
  • źle się czuje, bo mama/pani jest zdenerwowana lub/i się spieszy,
  • pani go denerwuje, bo mówi lub chodzi za szybko,
  • drażni go zapach dorosłego (perfumy, dezodorant),
  • boi się i denerwuje, gdy dorosły namawia, prosi, nalega, gdy dziecko nie jest jeszcze gotowe do działania,
  • czuje się niewystarczająco dobre, gdy dorosły patrzy z dezaprobatą, jest rozczarowany lub zawiedziony, gdy dziecku coś nie wyszło.
     

Na podstawie sygnałów dochodzących z neurocepcji uruchamiane są określone obwody nerwowe, które odpowiadają za przyjazne zachowanie i gotowość do uczenia się, gdy jesteśmy bezpieczni, i wybierają strategię obronną walcz/uciekaj: złość, agresję, upór, by przeżyć i się ochronić, gdy przeżywamy dyskomfort. Gdy pojawia się zagrożenie (teraz zupełnie inne niż u naszych praprzodków, jednak mechanizm działania AUN pozostał ten sam) nie jest ważne ani uczenie się, ani trawienie. Musimy działać szybko i odruchowo. Myślenie wyłącza się, bo trwa zbyt długo (np. gdy dotkniemy przypadkowo rozgrzanego żelazka/garnka, to nie myślimy: „To jest bardzo gorące, ma ponad 100 stopni Celsjusza, zabiorę rękę, bo się oparzę” – w takiej sytuacji działamy odruchowo, natychmiastowo, by się uchronić przed poparzeniem). W stresie wyłącza się także trawienie. Krew odpływa z narządów trawiennych i wraz z hormonami stresu – adrenaliną i kortyzolem jest przemieszczana do kończyn górnych i dolnych, by walczyć z potencjalnym przeciwnikiem lub przed nim uciec. Tak działa nasz AUN; nie ewoluuje tak szybko jak człowiek, działa jak dawniej, mimo że nie walczymy już z przysłowiowym niedźwiedziem. Teraz takim stresorem może być nadmiar bodźców, przetworzone jedzenie, niedobór snu, brak relacji z innymi ludźmi, uzależniające nadużywanie ekranów. Jeśli dziecko ma za mało interakcji z drugim człowiekiem, nie uczy się „czytać” jego mimiki, emocji z twarzy i ciała, po prostu nie nabywa takich umiejętności. 

Wiele już razy spotkałam dwuipóletnie dzieci, które jeszcze nie mówiły. Spędzały kilka godzin dziennie na oglądaniu bajek. Po odstawieniu ekranów pierwsze słowa pojawiały się już po dwóch tygodniach!

Wiemy już, że m.in. dzieci w spektrum mają błędną neurocepcję, chociaż spotkałam już sporo dzieci bez diagnozy autyzmu, które zachowywały się podobnie. Te dzieci reagowały rozdrażnieniem, gdy ja się śmiałam („nie śmiej się ze mnie”), nie rozumiały żartów sytuacyjnych. Pamiętam też chłopca, do którego mogłam zwracać się tylko po imieniu, bez zdrobnień, absolutnie nie można było do niego powiedzieć: wciągasz się po linie jak strażak („nie jestem strażakiem”), idź powoli jak żółw („nie jestem żółwiem”), bo strasznie go to złościło. Szybko się irytował, był spięty, trudno go było rozweselić. Jeszcze wtedy nie znałam teorii poliwagalnej, to pewnie było dziecko z błędną neurocepcją. Pamiętam też, że mama tego dziecka opowiadała mi o swojej depresji. Teraz staje się dla mnie jasne, że ten chłopak nie mógł nauczyć się „czytania” twarzy i rozpoznawania emocji od swojej mamy, bo ona w depresji nie wysyłała takich sygnałów. Układ nerwowy tego dziecka poprzez neurocepcję nauczył się funkcjonować w niebieskiej strefie. To był jego naturalny, znany, codzienny stan. A wszyscy pewnie spotykamy na swojej drodze dzieci, których mamy miały depresję poporodową. Pamiętajmy, że te dzieci mogły dostać zbyt mało sygnałów poczucia bezpieczeństwa od swojej mamy (ale może dostały od taty, babci itp.). Na jednym ze szkoleń z teorii poliwagalnej usłyszałam zdanie, które bardzo mi się spodobało: „Polana, na której przebywasz najczęściej (zielona, czerwona, niebieska), staje się Twoim domem, jest Ci znana, jest Twoją strefą komfortu”. Dlatego nasze starania, by dziecko znalazło się w zielonej strefie, mogą być czasami bardzo trudne i potrzebujemy na to czasu.

Problemy ze zdrowiem związane z wysunięciem głowy do przodu

Coraz częściej spotykam dzieci, które mają głowę wysuniętą do przodu. Jest to związane z nieprawidłową postawą, często wynikającą z naszego trybu życia. Zbyt dużo czasu spędzamy, wpatrując się w ekran telefonu. Głowa przesuwa się do przodu, górna część klatki piersiowej zapada się i redukuje przestrzeń dla serca i płuc. Taka postawa utrudnia działanie mięśni odpowiedzialnych za branie wdechu (bardzo ważne przy schorzeniach, np. astmie!). Może to skutkować ogólnym zmęczeniem i niskim poziomem energii. 

Sprawdzajmy więc, w jaki sposób oddychają dzieci. Czy jest to oddech, w którym pracuje przepona, dolne żebra, czy jednak dziecko unosi klatkę, a może nawet ramiona podczas głębokich oddechów. Zmiana sposobu oddychania wpływa na zmianę funkcjonowania AUN. 80% sygnałów płynie z ciała do mózgu, a tylko 20% – z mózgu do ciała. Jeśli więc oddychamy nieprawidłowo: płytko, szybko, nieregularnie, mózg otrzymuje informację: stres. Odpowiada więc reakcją: więcej adrenaliny i kortyzolu, by sobie poradzić ze stresem. Oddychamy cały czas, więc stres staje się permanentny i utrudnia nam codzienne funkcjonowanie. Zauważenie i usunięcie przyczyny (np. błędny tor oddechowy) może skutecznie poprawić zachowanie dziecka. Tu również może nam pomóc ćwiczenie podstawowe* oraz inne ćwiczenia oddechowe.

Wysunięcie głowy do przodu powoduje nacisk na przestrzenie międzykręgowe szyi i znajdujące się w tym odcinku nerwy rdzeniowe. Ponadto takie ustawienie głowy wywiera nacisk na tętnice kręgowe doprowadzające krew do głowy. Zwróćmy uwagę na wszystkie blade dzieci oraz te z ubogą mimiką lub te, które mają trudności z zaangażowaniem społecznym.

Wspieranie dzieci lękowych

Aby skuteczniej wspierać dzieci, które się boją, warto zamiast: „Nie ma się czego bać” powiedzieć: „Rozumiem, że się boisz”. Podobnie, a jednak inaczej, lepiej. Ten komunikat jest dla dziecka bardziej wspierający, zyskuje ono pewność, że zostało zauważone i wysłuchane, a jednocześnie dowiaduje się, że strach, podobnie jak inne emocje, jest normalnym życiowym doświadczeniem. Wszystkie emocje są nam potrzebne, każda o czymś nas informuje. Warto więc, zamiast odrzucać i tłumić emocje, zacząć je rozumieć i „odczytywać”. Lęk zatrzymuje nas w miejscu, utrudnia podejmowanie decyzji, często paraliżuje działania. Lęk prowadzi do nadmiernej kontroli (by mieć poczucie bezpieczeństwa), np. tego co jem, tego w co się ubieram. Lęk jest tworzony przez długotrwały strach, brak radości, przyjemności lub miłości. Z lęku rodzi się agresja. Lęk wpisuje się w mechanizm walcz/uciekaj.

Lęk, wycofanie, bezradność często odczuwane przez dzieci mogą prowadzić do zaburzeń odżywiania, tak często obecnie spotykanych. Tu również pomóc może gimnastyka neuronalna: aktywność ruchowa, stymulacja dotykowa, praca z głosem/dźwiękiem, ćwiczenia oddechowe oraz wdzięczność.

ADHD i nadpobudliwość

Wiemy już, że u dzieci z deficytem uwagi bardzo często występuje chroniczne pobudzenie układu nerwowego (walcz/uciekaj). Okazuje się jednak, że jest jeszcze jedna, fizyczna przyczyna takiego stanu. Stanley Rosenberg zauważył u swoich pacjentów – dzieci z ADHD, że mają one przepuklinę rozworu przełykowego, a nieustająca potrzeba ruchu i zmiany pozycji była podyktowana potrzebą zmniejszenia poziomu napięcia przepony. Po kilku sekundach i ta, i ta pozycja staje się niewygodna, więc dzieci potrzebują kolejnej zmiany. 

Zastosowanie ćwiczenia podstawowego* pomaga wyregulować pracę nerwu błędnego, który unerwia m.in. górną część przełyku, by mógł się rozluźnić. To z kolei pozwala, by żołądek opadł do normalnej pozycji. Usunięcie fizycznej przyczyny potrzeby nieustannego poruszania się daje dzieciom ulgę i zmienia ich zachowanie.

Pamiętajmy też o prawidłowej pozycji dzieci podczas siedzenia przy stoliku – zarówno u maluszków w wysokich krzesełkach, jak i przedszkolaków. Brak podparcia stóp może spowodować, że dziecko będzie siedzieć niestabilnie, podpierać głowę, pokładać się na stole. To wszystko może powodować ucisk na przeponę i nerw błędny. Ściśnięta przepona, np. przez „krzywe” siedzenie, uciska nerw błędny. 

Tak więc ta nieprawidłowa pozycja może być jedną z przyczyn trudności z wysiedzeniem np. podczas posiłku czy prac stolikowych. Powtarzana wielokrotnie staje się nawykiem. Są też dzieci, które wolą jeść na stojąco, warto więc u nich zastosować ćwiczenie podstawowe i sprawdzić, czy czas spokojnego siedzenia wydłuża się. Przywrócenie stanu aktywności części brzusznej nerwu błędnego nie tylko może pomóc dziecku dłużej usiedzieć, ale jednocześnie poprawia jego zaangażowanie społeczne.

Ćwiczenia przywracające zaangażowanie społeczne

RUCH

Ćwiczenie obrotowe

  1. Ręce zgięte, dłonie na przeciwległych łokciach, skręcamy obręcz barkową w prawo i w lewo – 6 razy.
  2. Podnieś łokcie na wysokość serca, wykonaj po 3 skręty w prawo. 
  3. Łokcie w górę, wykonaj po 3 skręty obręczy barkowej w każdą stronę.


Korzyści:

  • niweluje wychylenie głowy do przodu i poprawia postawę ciała,
  • poprawia napięcie mięśnia czworobocznego,
  • rozciąga mięśnie kręgosłupa,
  • poprawia wydolność oddechową,
  • zmniejsza ból barków i pleców,
  • wykonujemy je za każdym razem po dłuższym siedzeniu.
     

Ćwiczenie podstawowe
W leżeniu na plecach, ręce splecione za głową, bez poruszania głową, tylko oczami patrzymy:

  • w prawo, ok. 15–30 sekund, do ziewnięcia lub westchnięcia, powrót oczami – patrzenie na sufit;
  • w lewo, ok. 15–30 sekund, do ziewnięcia lub westchnięcia, powrót oczami – patrzenie na sufit.
     

W tym ćwiczeniu z dziećmi używam maskotki/piłki; przesuwam ją przed oczami dziecka w bok, czasami przytrzymuję delikatnie brodę, by pracowały tylko oczy.

Korzyści:

  • poprawia pozycję dźwigacza i obrotnika,
  • poprawia zakres skrętu szyi i całego kręgosłupa,
  • zwiększa dopływ krwi do rdzenia przedłużonego, gdzie bierze początek 5 nerwów czaszkowych („zaangażowanie społeczne”),
  • poprawia funkcjonowanie części brzusznej nerwu błędnego.
     

Przesunięcie kręgów 1 i 2 powoduje nacisk na tętnicę i zmniejsza dopływ krwi do płatów czołowych. W sytuacji zagrożenia może umożliwić przetrwanie. Poruszamy oczami, bo między mięśniami oczu a mm. podpotylicznymi istnieje neurologiczne połączenie.

DŹWIĘK:

  • śpiewanie + wspólne śpiewanie (chór), mantry, kołysanki, nucenie, mruczenie, śpiewanie samogłosek;
  • gwizdanie;
  • granie na instrumentach (dzwo­­­­­nek, kamerton, cymbałki, inne wysokie tony);
  • granie na instrumentach dę­­tych;
  • słuchanie muzyki, śpiewu ptaków;
  • śpiewanie, wspólne śpiewanie, kołysanki;
  • mruczenie mmm… (nerw błędny jest połączony ze strunami głosowymi i tylną częścią gardła; mruczenie, śpiewanie, nucenie itd. aktywuje mięśnie, a tym samym sam nerw);
  • zabawa z kamertonem;
  • zabawy z misami tybetańskimi;
  • rytmiczne zabawy z bębenkami;
  • czytanie z dbaniem o bogatą prozodię i mimikę;
  • rytmizowane wierszyki, wyliczanki.


Bibliografia:

  1. **Rosenberg S., Terapeutyczna moc nerwu błędnego. Praca z ciałem oparta na teorii poliwagalnej, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2020.
  2. Dana D., Teoria poliwagalna w praktyce, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2021.
  3. Porges S., Neurofizjologiczne podstawy emocji i przywiązania w teorii poliwagalnej, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2021.
  4. Żyżniewski D.J., Emocje i nastrój. Jak je zrozumieć i kształtować, Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2021.
  5. Fischer E., Aktywuj samouzdrawiającą moc nerwu błędnego, Wydawnictwo Vital, Białystok 2023.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI